Cieszę się bo moje choróbsko całkiem ustąpiło...i czuję się już dobrze. Więc wróciłam do normalnego funkcjonowania...choć przyznaję, że troszkę się rozleniwiałam. Ale co tam.
Wczoraj wybrałam się na ubraniowe zakupy a po drodze zahaczyłam o panią fryzjer...takie małe przyjemności na poprawę samopoczucia.
Przy okazji "zachorowałam" na wspaniały bielony z brązowymi przecierkami stół z krzesłami
i do tego przeszklona witryna kuchenna...cena kosmiczna...
ach gdyby tak wygrać w totolotka...
***
Dziś zasiadłam chwilę w pracowni
by dokończyć notes który zaczęłam robić wczoraj...
jakoś mi nie szło... ale w końcu udało mi się.
W trakcie jego tworzenia naszło mnie znów marzenie...które tkwi już we mnie od kilku miesięcy...
zakup Big Shot...och marzą mi się takie cudowne wycinanki...
Dziękuję za każde słowo i odwiedzinki.
Życzę Wam miłej niedzieli
a ja pędzę do pracy bo mamy koncerty.
Buziaki ślę!